Przywrócić porządek rzeczy
Niewiele osób jest na tyle zdyscyplinowanych, żeby na bieżąco się pozbywać niepotrzebnych przedmiotów, a które są niezbędne trzymać w ryzach. Jeśli już zorientujemy się, że mamy w domu graciarnię, pora na porządki. Nie pozostaje nam nic innego, jak zaopatrzyć się w worki na śmieci, kartonowe pudła, duże reklamówki i spokojnie przystąpić do dzieła. Działania przyniosą efekt, jeśli będą systematyczne i dobrze zorganizowane.To właśnie kryje się pod pojęciem declutteringu. Prace porządkowe w mieszkaniu lub domu zacząć możemy praktycznie od każdego miejsca – jednej szuflady lub całego pomieszczenia.
Co jest celem declutteringu
Systematyczna i zorganizowana praca związana z odgracaniem ma zaprowadzić ład i przyjazną przestrzeń w naszym domu. Wraz ze starymi rzeczami odzyskujemy przede wszystkim miejsce – wizualnie przestrzeń każdego wysprzątanego pomieszczenia wyda nam się wtedy znacznie większa. Ponadto w starych przedmiotach gromadzi się zwykle dużo kurzu, co oznacza też niebezpieczeństwo namnażania się roztoczy i drobnoustrojów. Zawalone pomieszczenia utrudniają cyrkulację powietrza – niezależnie od tego, jakbyśmy próbowali wietrzyć mieszkania, nigdy nie będzie ono czyste i świeże. Decluttering zmieni więc jakość powietrza. Ponadto natłok rzeczy sprawia, że często nie możemy znaleźć tych akurat potrzebnych – to strata czasu i nerwów. Decluttering pozwoli nam odzyskać panowanie nad naszym życiem i oszczędza nasz czas tracony zwykle na poszukiwania. Odgracenie domu i mieszkania oraz pozbycie się niepotrzebnych rzeczy służy tym, które chcemy zatrzymać – odzyskane miejsce w szafie sprawi, że ubrania będą się mniej gniotły. I na koniec, decluttering może przynieść korzyści innym osobom – oddamy im swoje już nieużywane rzeczy, a czasami nawet nam samym korzyści finansowe – gdy je sprzedamy. DOBRA PORA NA PORZĄDKI Nie zabierajmy się do declutteringu, gdy jesteśmy zapracowani i mamy czas tylko wieczorami. Porządki w domu warto potraktować tak, jak projekt w pracy albo jakieś trudniejsze życiowe zadanie: ustalmy deadline,znajdźmy cel i zaangażujmy rodzinę albo przyjaciół. Dobrym rozwiązaniem jest ustalenie kolejności: najpierw wynosimy rzeczy, które chcemy wyrzucić. W drugiej kolejności odkładamy te, które chcemy komuś podarować. Reszta może stanowić pulę do ponownej segregacji. Stworzenie planu declutteringu i nadanie mu realnych ram czasowych z pewnością ułatwi nam zadanie. Przy tak gruntownych porządkach ważne jest uświadomienie sobie, że nie musimy wszystkiego zrobić na raz. W tym sezonie możemy pozbyć się rzeczy niepotrzebnych i zostawić tylko użyteczne. W przyszłym możemy pójść o krok dalej i te użyteczne posegregować.
CO ZROBIĆ Z NIEPOTRZEBNYMI RZECZAMI?
Odzież – najtrudniejsza do declutteringu
Pozbywamy się ubrań niepasujących rozmiarem, zniszczonych, nienadających się do użytku oraz tych, których nie nosiliśmy od dłuższego czasu. To jednak tylko teoria – przegląd szaf i garderób oraz wyrzucenie zbędnej odzieży to chyba jeden z trudniejszych momentów domowego declutteringu, szczególnie jeśli przeprowadzają go kobiety we własnej szafie. W tym przypadku często potrzebna jest segregacja w kilku podejściach – przy pierwszym wątpliwe ubrania odkładamy do specjalnego worka po to, aby jeszcze co najmniej raz do nich wrócić. Podobnie postępujemy w przypadku ubrań pozostawionych w szafie. Ponadto działania te powinny być sezonowe – u progu wiosny dokonujemy declutteringu odzieży wiosenno-letniej, po lecie – jesienno-zimowej. Przed podjęciem decyzji o wyrzuceniu niepotrzebnych ubrań, zastanówmy się, czy rzeczywiście nikt już z nich nie skorzysta. Lepsze, markowe ubrania możemy sprzedać – w internecie lub zorganizować wymianę koleżeńską albo zyskującą również u nas na popularności wyprzedaż garażową. Można też dobre rzeczy oddać komuś w rodzinie lub przekazać osobom potrzebującym. Jeśli nawet nie mamy możliwości nawiązania kontaktu z placówkami pomagającymi potrzebującym, warto skorzystać z regularnie prowadzonych osiedlowych zbiórek odzieży używanej. Warunek jest jeden – oddawane rzeczy nie mogą być zniszczone. Co zatem z odzieżą, która rzeczywiście nie nadaje się już do noszenia? W tym przypadku pozostaje oddanie ubrań do kontenera na recykling, który polega naprzetworzeniu odzieży w tekstylia stosowane w przemyśle (np. szmatki do czyszczenia, czyściwo przemysłowe oraz kompozyty). Część rzeczy może się przydać do upcyklingu – przerobienia np. na torebki, powłoczki na poduszki, dywaniki itp. Po declutteringu odzieży porządkujemy szafę tak, aby rzeczy się nie niszczyły samym przechowywaniem i zmieniamy nawyki zakupowe, aby było ich mniej.
Co ze starymi butami?
Porządkowanie obuwia jest łatwiejsze niż ubrań, chociaż to właśnie buty stanowią największą kategorię znalezisk podczas gruntownego declutteringu strychów i piwnic. Nieużywane i źle przechowywane przez dłuższy czas obuwie zwykle nie nadaje się do chodzenia – skóra się odkształca, wysycha, buty tracą swoją formę. Jeśli musimy pozbyć się nie tylko zniszczonych czy w nieodpowiednim rozmiarze, ale również tych, w których mało chodzimy, oddajmy je potrzebującym.
Meble i stare sprzęty domowego użytku
Należą do kłopotliwych tzw. gabarytów – to też trudne wyzwania podczas declutteringu. W tym przypadku warto przyjrzeć się z uwagą każdemu przedmiotowi. W dobie wnętrzarskiego eklektyzmu, mody na estetykę PRL-u i styl retro każdy stoliczek czy krzesło do tej pory przechowywane na strychu może nabrać dużej wartości aranżacyjnej – jeśli nie w naszym domu czy mieszkaniu, to być może u przyjaciółki albo nowego nabywcy, któremu mebel odsprzedamy. Oczywiście takie sentymentalne podejście do declutteringu strychu czy piwnicy może znacząco wydłużyć proces porządkowania, ale kto powiedział, że prace mamy zamknąć w jeden weekend? Bez zbędnych sentymentów wyrzućmy natomiast stare, mocno zniszczone wersalki, poplamione materace, połamane meblościanki, kuchenne szafki z paździerza, obtłuczoną ceramikę łazienkową czy zużyte AGD, które nie ma wartości zabytkowej, a nie da się już naprawić. Wywozy gabarytów organizuje gmina.
Naczynia kuchenne i stołowe
Stare elementy zastawy to bogactwo niemal każdego domu. Czy powinniśmy je wyrzucać? Okazuje się, że większość z nich ma swoją wartość rynkową – można się o tym przekonać, zaglądając do ciucholandów – oprócz ubrań często sprzedawane tam są właśnie naczynia kuchenne, porcelana i domowe szkło. Amatorów tych przedmiotów jest niemal tyle samo, co chętnych do zakupów używanej odzieży, bo to albo znajdzie się filiżankę identyczną, jaką miała babcia – albo bardzo przydatny na działkę gąsior na wino! Spójrzmy więc na swoje „skorupy” okiem takiego nabywcy i zamiast wyrzucać do śmietnika, wystawmy je do sprzedaży na którejś z platform wyprzedażowych w internecie lub dołączmy do wyprzedaży garażowej.
Książki – decluttering ostrożny
Jeszcze do niedawna znawcy przemian społecznych i procesów cywilizacyjnych wieścili śmierć książek – ich miejsce miały zająć media elektroniczne, traktowane również jako środek do kontaktu ze słowem pisanym. Książki i biblioteki przestały być obowiązkowym programem wyposażenia tzw. dobrych domów. W wielu rodzinach brak odwagi, by pozbyć się ich na zawsze, sprawiał, że książki trafiały na strychy oraz do piwnic i często zalegają tam w nich do dzisiaj. Jeśli chcemy się ich pozbyć, poszukajmy nowego nabywcy.
Wątpliwe skarby „przydasiów”
Czego to nie ma w naszych domach? Jeśli ktoś z domowników prezentuje skłonności do tzw. przydasiostwa, możemy być pewni, że nasze piwnice i strychy zalegają stare zepsute budziki, aparaty fotograficzne z poprzedniej epoki, akumulatory, ładowarki do telefonów, dziesiątki metrów starych kabli, metalowe pudełka po ciastkach, herbacie i czekoladkach, stare suszarki do włosów, lokówki, golarki i prostownice, do tego stare miski łazienkowe i wiaderka po farbach. Po wstępnej segregacji czy na pewno nie objawi się nam wśród tych rupieci jakaś zabytkowa perełka w rodzaju designerskiego pereelowskiego czajnika lub przedwojennej maszyny do pisania, reszta jest prawdopodobnie do wyrzucenia. Na bazarach i targach spotykamy czasem takie pudła z rupieciami i chętnych na ich zakup. Jeśli mamy czas, można spróbować w ten sposób pozbyć się tych skarbów.
Dziedzictwo po dzieciach
W rodzinach, szczególnie wielodzietnych, pokaźne pole do declutteringu stanowi dobytek po dzieciach. Jest wiele środowisk, w których wózki, łóżeczka, wanienki, ubranka i zabawki są przechodnie – to bardzo dobra tradycja realizująca cel zero waste czasami nawet z nawiązką. Nie mając takich zwyczajów w otoczeniu, warto je zapoczątkować, ale można też rzeczy po dzieciach oddać instytucjom charytatywnym lub sprzedać. Doświadczenie wielu osób pokazuje jednak, że warto kilka zachować, z rozmysłem nadając im wartość sentymentalną – pojedyncze zabawki ulubione przez nasze dzieci, pierwsze buciki, sukieneczka od chrztu czy ukochana książeczka to fajna pamiątka na pokolenia.
Domowe tekstylia i dodatki dekoracyjne
Jest z pewnością wiele takich domów, w których długie rzędy starych szaf i strychowe pojemniki wypełniają nieużywane obrusy, zasłony, komplety ręczników lub pościeli, a czasami nawet kupony tkanin krawieckich nabyte jako cenna zdobycz przez naszych rodziców lub dziadków w czasach niedoborów rynkowych np. lat 80. poprzedniego wieku. Zużyte tekstylia wyrzućmy, ale te jeszcze w dobrym stanie mogą się przydać potrzebującym. Jako wyroby ostatnich fabryk PRL-u mogą one prezentować całkiem niezłą jakość – sprawdźmy, czy wśród starych materiałów nie ma tak cenionego dzisiaj lnu lub przyzwoitej jakości polskiej wełny. Również nabytki z tamtych czasów pochodzące ze wschodnich rynków mogą mieć wysoką jakość – jest wiele osób, które bardzo ceni sobie stare, ale niezrównane pod względem wchłaniania wilgoci chińskie ręczniki w barwne kwiaty! Declutteringowi podlegają też domowe dekoracje – te również segregujmy z rozwagą. Moda się zmienia, kto by pomyślał, że proste w przekazie obrazy religijne czy figurki staną się dla wielu cennymi elementami dekoracyjnymi! Ogromną wartość zyskały dzisiaj figurki z porcelany pochodzące z renomowanych polskich wytwórni takich jak Chodzież i Ćmielów czy ozdobna ceramika z Włocławka lub Bolesławca.